Już od 11 lat jestem absolwentem geobiologii na Akademii Geovital. Czas, który poświęciłem na pracę jako geobiolog, wspominam jako pasjonujący. Nigdy nie żałowałem, że postanowiłem zrezygnować z kariery w branży sprzętu do czyszczenia dla firm sprzątających i wkroczyć na nieznane mi terytorium geobiologii budowlanej. Nie żałowałem, bo czy może być coś przyjemniejszego niż pomaganie chorym w powrocie do zdrowia? Doświadczenie zdobywałem dzięki niezliczonym przypadkom na całym obszarze Alp, od Jeziora Bodeńskiego poprzez Jezioro Caldaro aż po Jezioro Nezyderskie.
Wykonując tysiące pomiarów, spotykałem ludzi cierpiących od kilku, a czasami nawet kilkudziesięciu lat, na przewlekłe choroby. Byłem również świadkiem ich tragicznych następstw i, w wielu przypadkach, całkowitej bezradności medycyny konwencjonalnej, która nie potrafiła ustalić prawdziwej przyczyny cierpienia. Ciągle powtarzała się sytuacja, że leczono tylko objawy. Chciałbym opisać najciekawszy przypadek, z jakim spotkałem się w czasie mojej wieloletniej pracy. Sytuacja, która rozpoczęła się w 2003 roku i miała swój tragiczny ciąg dalszy 10 lat później.
Jesienią 2003 roku, podczas wystawy w Innsbrucku poznałem rodzinę K. z Dolnego Tyrolu. Małżeństwo K. mieszkało w uroczym domku w górach, ok. 30 km na wschód od Innsbrucka. Choroby, które utrudniały życie państwa K. sprawiły, że szybko zamówili oni badanie sypialni.
Kilka dni później, jesienią 2003 roku, odwiedziłem dom rodziny K. i dokonaliśmy oceny poziomu promieniowania. Wynik był znamienny i pokrywał się dokładnie z obrazem klinicznym objawów, który opiszę poniżej. Działka i dom znajdowały się na olbrzymim obszarze warstwowo ułożonych skał różnych gatunków (proces elektrochemiczny), który przecinały żyły wodne. Wykryto wszechobecne pasma siatki promieniowania w obrębie żył wodnych, w tym punkt przecięcia się pasm Curry’ego na wysokości klatki piersiowej, w tej części łóżka, gdzie spała kobieta. Państwo K. spali w tym łóżku w okresie 2 lat poprzedzających nasze badania. Nawiasem mówiąc, były tam również lateksowe materace.
Po dokonaniu oceny, małżeństwo opowiedziało mi o swoich problemach zdrowotnych. Najpierw pan K. opisał mi swoją sytuację.
Problemy zaczęły się wkrótce po wprowadzeniu się do nowej sypialni. Pan K. miał cały czas uczucie sztywności w kręgosłupie, do tego pojawiły się dotkliwe bóle nóg. Pewnego dnia bóle tak się nasiliły, że nie był on w stanie wstać z łóżka. W szpitalu, po dokładnych badaniach, stwierdzono podejrzenie deformacji krążków międzykręgowych i uszkodzenia szlaków nerwowych. Zdaniem lekarzy, przyczyną była praca pana K. w zawodzie stolarza. Zalecili fizjoterapię oraz długą serię zastrzyków z kortyzonu. Leki przeciwbólowe uszkodziły mu później żołądek. Mimo wszystko… nic nie pomagało. Gdy, po wypisie ze szpitala, pan K. zaczął pracować i znowu spał we własnym łóżku, ból powrócił. Następnie pojawiła się bezsenność i zaburzenia erekcji.
Żona pana K. również miała problemy, ale nie były one aż tak poważne. Skarżyła się na problemy ze snem i „taki dziwny ucisk w klatce piersiowej w nocy”. Na podstawie medycyny konwencjonalnej nie udało się ustalić przyczyny dyskomfortu, a na problemy ze snem zapisano tabletki nasenne.
Zaleciłem odpowiednie ekranowanie sypialni zgodnie z wytycznymi Geovital: dwie maty ekranujące z obwodami oscylacyjnymi umieszczone pod łóżkami, służące do skutecznego odizolowania od nadmiaru promieniowania w części sypialnej. Zaleciłem również, aby elektryk zainstalował odłącznik zasilania, co miało w nocy wyeliminować promieniowanie pola elektrycznego, które dodatkowo ładowało lateksowe materace. Z kolei rozciągliwe materace antystatyczne Geovital miały zapewnić odpowiednie podparcie dla układu mięśniowo-szkieletowego, a tym samym – optymalną regenerację organizmu w czasie snu. Rodzina K. natychmiast dostosowała się do moich zaleceń. Ale z jednym wyjątkiem: pani K. nie chciała pozbyć się swoich nowych lateksowych materacy.
Podjęte kroki doprowadziły do całkowitej zmiany sytuacji w ciągu zaledwie 4 tygodni. Pan K. odzyskał pełną sprawność ruchową, a ból ustąpił. Znowu dobrze spał, a słabnąca wcześniej potencja powróciła w sposób „imponujący”. To oczywiście sprawiło radość jego żonie. Ona z kolei przestała skarżyć się na ucisk w klatce piersiowej i znowu dobrze spała. Tabletki nasenne przestały być potrzebne.
W ciągu następnych miesięcy kilka razy dzwoniłem do państwa K. Pan K. przysłał mi zdjęcie, na którym wędrują po górach, trzymając się za ręce.
Minęło wiele lat, w czasie których miałem do czynienia z innymi ciekawymi przypadkami, ale historia państwa K. utkwiła mi na zawsze w pamięci.
W październiku 2013 roku zadzwonił telefon. Pani K. pytała, kiedy mógłbym do niej przyjechać, żeby przeprowadzić dodatkowe pomiary. Spytałem, co u nich słychać. „Mój mąż jest zdrów jak ryba i nic go nie boli. Wszystko u niego w porządku” – powiedziała mi przez telefon. „Ale u mnie – mówiła dalej – wiosną 2013 roku wykryto raka piersi. Przeszłam poważną operację, a teraz mam chemioterapię w klinice. No i od dłuższego czasu już tak dobrze nie śpię. 10 lat temu, gdy założyliśmy ekranowanie, było już tak dobrze, a teraz jestem wrakiem człowieka!”.
Nic w życiu nie dzieje się przypadkowo, więc również tutaj musiała być jakaś bardzo konkretna przyczyna. Ponieważ sprawa była poważna i coś takiego nie wydarzyło się w przypadku ekranowanego materaca w 30-letniej historii Akademii Geovital, kilka dni później pojechałem do rodziny K., od której dzieliło mnie wtedy 500 km. Zaczęła się trwająca godzinę detektywistyczna praca.
Maty ekranujące i rozciągliwy materac były jak nowe. Nie miały śladów 10-letniego użytkowania, co naprawdę dobrze świadczy o jakości produktów Geovital. Odłącznik zasilania działał bez zarzutu.
Dopiero w trakcie pomiarów mat ekranujących zauważyłem, że ekranowana powierzchnia była mniejsza, niż być powinna. Wykonałem pomiary, aby ustalić z jaką wartością współczynnika stymulacji (SF) maty są w stanie sobie poradzić.
Powinny one zredukować stres geopatyczny do wartości 400–500 SF, która nie szkodzi zdrowiu i nie powinna być przekroczona. Jednak w tym przypadku maty przepuszczały promieniowanie nawet do 1500 SF. Promieniowanie żył wodnych i warstw skalnych było takie samo jak 10 lat temu. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, bo skrzyżowanie pasm siatki Curry’ego go, które zawsze miało wartość 1400 SF, przenikało bez przeszkód do organizmu pani K., szczególnie w okolicy jej klatki piersiowej.
Nie było wątpliwości, że maty ekranujące działały tylko częściowo. Ale jaka była tego przyczyna? Żywotność mat ekranujących firmy Geovital wynosi kilkadziesiąt lat. Pod warunkiem jednak, że, zgodnie z wytycznymi firmy Geovital, są one regularnie czyszczone wężem odkurzacza, co zapewnia ich regenerację.
Zapytałem, czy maty poddane zostały naprężeniom mechanicznym, czy nie były na przykład używane przez dzieci jako maty sportowe. Usłyszałem, że nie. Wtedy wpadłem na właściwą myśl: problemem może być nieodpowiednie czyszczenie albo odkurzanie mat. Zapytałem, kiedy były ostatnio odkurzane. Odpowiedź brzmiała: „cztery miesiąc temu”. To nie stanowiło problemu, bo częstotliwość odkurzania powinna wynosić raz na 6–8 tygodni. Wtedy poprosiłem panią K., żeby pokazała mi, w jaki sposób odkurza maty. Zanim to zrobiła, dołączył do nas jej syn – stolarz – wraz z żoną. Oni również zamówili kiedyś u mnie usługę ochrony mieszkania przed promieniowaniem.
Razem popatrzyliśmy, jak pani K. odkurza maty, a ja od razu zrozumiałem, w czym tkwił problem. Pani K. odkurzała całkowicie źle. Nie według moich wskazówek, ale w sposób, w jaki zwykle się sprząta w domu – używając ssawki do podłóg, która normalnie służy do odkurzania dywanów. Pierwsza odezwała się synowa pani K, blednąc: „Mamo odkurzasz w zupełnie zły sposób. Tego się nie robi końcówką do podłóg, ale zakrzywioną końcówką do węża. Żeby skutecznie zregenerować matę, trzeba zasysać przez nią powietrze… Jak robię dokładnie tak, jak kilka lat temu pokazał mi pan Lübcke”.
Gdy pierwsze przerażenie minęło, zapytałem panią K., jak długo odkurza w sposób, który nam zademonstrowała. Okazało się, że od co najmniej trzech lat. Stary sposób na szybkie pozbycie się kurzu szybko stal się znowu rutyną. Oczywiste było, że pani K. po prostu zapomniała o prawidłowym sposobie czyszczenia mat i łatwiej jej było odkurzać na stojąco niż na kolanach. W praktyce oznaczało to, że „rak mógł się pojawić, bo maty były niewłaściwie czyszczone!”
Zademonstrowałem wtedy wszystkim, jak należy czyścić maty. Wykonany kilka minut później pomiar kontrolny wykazał pełne ekranowanie o wartości 2800 jednostek stymulacji.
Dla porównania podam łatwy do zrozumienia przykład. Samochód wyposażony w najlepszą technologię nie zatrzyma się na czas przed przeszkodą, jeśli klocki hamulcowe są zużyte i nie działają. Nawet najlepsza technologia ma swój słaby punkt – człowieka będącego użytkownikiem.
„Co teraz zrobimy? „ – spytał Pan K.
„Nic, łóżko jest znowu doskonale ekranowane” – odpowiedziałem. Jednak, dla wywołania pewnego efektu psychologicznego, poradziłem im, żeby inaczej ustawili łóżko. Wtedy odezwał się syn: „Tato, wasza sypialnia i tak już jest stara. Na gwiazdkę dostaniesz ode mnie nowiutkie meble. A materac mamy już 10 lat temu nie był taki świetny – oszczędzałeś pieniądze nie na tym, na czym powinieneś. Zamówicie u pana Lübcke te świetne, rozciągliwe materace Therapie – te same dzięki którym tata wyzdrowiał”. Pani K. zrobiła to natychmiast.
Te ostatnie pomiary w domu państwa K. były dla wszystkich, łącznie ze mną, bardzo ważną lekcją. Na pozór drobny problem, ale z olbrzymimi konsekwencjami dla zdrowia pani K.
10 stycznia 2014 roku pani K. zadzwoniła do mnie z radością w głosie. W nowym łóżku z rozciągliwym materacem spała od połowy grudnia. Razem z mężem śpi im się wspaniale i to każdej nocy! Lekarze z kliniki w Insbrucku są zaskoczeni jej szybkim powrotem do zdrowia. Od męża dostała pod choinkę lżejszy odkurzacz o większej mocy, więc bardzo łatwo czyści się jej teraz maty.
„Moja sąsiadka też choruje na raka – dodała – Widziała, jak cierpiałam, a teraz obserwuje mój szybki powrót do zdrowia. Potrzebny jest taki łowca promieniowania, jak pan… Kiedy najwcześniej może pan odwiedzić nas i ją?”.
Ale ciąg dalszy będzie już kolejną opowieścią…
SZYBKIE LINKI
Hello Mr Lübcke, that is really a great story. I am myself also a Geovital colleague, but only since 2 years. I share your opinion that there is nothing more rewarding than helping others. I have also noticed that patients forget the tips and instructions. I know it is mentioned in the manual but maybe a fact sheet might be helpful. Thank you for your contribution.